niedziela, 16 listopada 2014

Nepal: Around Annapurna 2


Dzień 3
Jagat – Dharapani (1860m npm)
Czas: 7 godzin 55 minut

Droga krzyżowa

Stacja 1: Paweł skazany na dalszą drogę rusza wcześnie rano. Pojawiają się pierwsze wątpliwości czy da radę.
Stacja 2: Paweł bierze plecak na ramiona i rusza w drogę, drogę w czasie której przez niespełna osiem godzin będzie musiał wspinać się pod górę, aby za chwile z niej zejść, a zaraz z powrotem się wspiąć. Ostatecznie będzie musiał dostać się do wioski położonej 1000 m wyżej.
Stacja 3: Paweł upada po raz pierwszy. Pawłowi odnowiła się piłkarska kontuzja mięśnia przywodziciela, która jakiś czas temu wykluczyła go z gry na 10 miesięcy. Z każdym krokiem odczuwa ból i droga stała się wyjątkowo trudna.
Stacja 4: Brak doświadczenia z wysokimi górami sprawia, że Paweł sporo myśli o tym czy będzie dotyczyć go choroba wysokościowa.
Stacja 5: Mały Nepalczyk wskazuje drogę Pawłowi do wioski.
Stacja 6: Pielęgniarka z Francji, daje Pawłowi tabletki, które mają pomóc na bolący mięsień.
Stacja 7: Tabletki jeszcze nie działają, Paweł upada po raz drugi.
Stacja 8: Paweł spotyka wielkiego jak drwal Holendra potwornie zmęczonego i zniechęconego, który go pyta: "Po co my to robimy?!!!". Paweł pociesza go odpowiedzią: "By sprawdzić, poznać i znaleźć siebie". P.S. Holender miał tragarza...
Stacja 9: Paweł upada po raz trzeci. Wciąż czeka na działanie tabletek...
Stacja 10: Paweł całą drogę podróżuje bez czapki. Słońce daje mu popalić.
Stacja 11: Plecak przybity do Pawła ramion wrzyna się boleśnie.
Stacja 12: Paweł kona ze zmęczenia.
Stacja 13: Paweł dochodzi do wioski i ściąga plecak.
Stacja 14: Paweł znajduje miejsce do spania.


Stacja 15 - Zmartwychwstanie
Do wioski w której mieliśmy spać dotarliśmy jako ostatni. Wszyscy poznani w ciągu ostatnich dni znajomi siedzieli już w restauracjach jedząc obiady popijając ciepłą herbatą lub zimnym piwem. Witali Pawła najbardziej szczerym uśmiechem jaki można sobie wyobrazić. Wchodząc do wioski i mijając kolejne knajpy witano go jak starego przyjaciela, machano, poklepywano po plecach, gratulowano. Paweł zdobył grupę fanów, którzy mu kibicowali.

Na koniec Paweł poznał Amerykanina, który podróżuje po świecie z brodą niczym wokalista ZZ TOP oraz właściciela wód mineralnych na Litwie, którzy poczęstowali Pawła "lekiem na chorobę wysokościową". Nie wiem czy pomogło to z chorobą, ale na pewno Pawła angielski stał się bardziej "fluently". Pojawił się nawet projekt przeprowadzenia badań, ale szybko został przerwany refleksją "jak długa jest ściana skalna przed nami?". Litwin mówił "100 metrów". Amerykanin "500-600 metrów!", ale on był jeszcze po 4 szklankach lokalnego wina. Paweł jedynie się uśmiechnął i poczuł jak uśmiechając się klepie go po plecach Hunter S Thompson.























































































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz