niedziela, 9 listopada 2014

Indie: Waranasi

"Starsze niż historia, starsze niż tradycja, starsze nawet niż legenda – zdaje się dwakroć starsze niż wszystkie one razem wzięte". Mark Twain


Jedno z najstarszych miast świata. Jedno z najświętszych miejsc świata. Jedno z najbardziej surrealistycznych miejsc świata. Święto tu nigdy się nie kończy, tak jakby ludzie nigdy nie chcieli zejść na ziemię. Waranasi.

Miasto 2 tysięcy świątyń. Od niepamiętnych czasów przybywają tu pielgrzymi. Przybywają tu zmyć wszelkie grzech, wyzwolić się od łańcucha wcieleń. To miejsce gdzie śmiertelnicy mogą przejść na stronę boską, a bóstwa schodzą na ziemię by zaznać kąpieli. Jednym z najsłynniejszych pielgrzymów był Budda (500 p.n.e.). Drugim najprawdopodobniej będzie Długopis (2014 n.e).

Waranasi najlepiej zobaczyć po zachodzie słońca kiedy ghaty mienią się palącymi się stosami. Wyjątkowym doświadczeniem jest też odbyć 2,5 godziny rejs łodzią o wcześnie rano. My zdecydowaliśmy się na oba rozwiązania.

Wieczorem młodzi bramini przy dźwiękach bębnów spełniają prastare obrzędy. Mieliśmy możliwość zobaczenia "Atati". Kapłani przy ghacie Dasaswamedh odprawili fascynujący modlitewny rytuał z kadzidłami i paleniem ognia ofiarnego. W tle na świętych wodach Gangesu unosiły się zapalone świeczki pielgrzymów.

Dalej doszliśmy do ghatów gdzie całą dobę płoną stosy pogrzebowe. Co zrozumiałe w czasie ceremonii nie można robić zdjęć, a sam udział zostaje długo w pamięci. Tutejsi nietykalni Domowie dotykają ciał i zajmują się kremacją. Legenda głosi, że dawno, dawno temu jeden z Domów znalazł kolczyk żony boga Świy i go nie oddał. Ten jak się tylko dowiedział to zepchnął ich na sam dół drabiny społecznej. "Ehhh Kobiety" - westchnął tylko Paweł. Choć król Domów ma władzę na tyle podężną, że może odmówić pochówku prezydentowi Indii. Dziennie odbywa się nawet 200-300 pogrzebów. Przed spaleniem zanurza się zmarłego w świętych wodach Gangesu. Następnie zawinięte zwłoki w całun układane są na drewnianym stosie, przykrywane kolejnymi kawałkami drewna (od tańszego po droższe, pachnące sandałowe w zależności od zamożności rodziny) i pokrywane łatwopalną substancją oraz kadzidłem w proszku. Następnie któryś z męskich krewnych, zazwyczaj najstarszy syn (kobiety nie biorą udziału w kremacji) podpala stos. Podpala stos od ognia przy, którym dane nam było obserwować ceremonię. Podobno pilnowany przez Domów pali się tu nieprzerwanie od 3000 lat. W tle kapłani nucili modlitewne wersety uderzając rytmicznie w gongi, zdezorientowane święte krowy grzebały w śmieciach, a chłopiec puszczał latawca.













































Po nie zapomnianych wrażeniach dnia poprzedniego skoro świt wybraliśmy się na rejs po Gangesie. Dzięki temu przyjrzeliśmy się z bliska jak w rzece wykonuje się prastare obrzędy witając pierwsze promienie słońca. Kapłani wpatrzeni wprost w wschód słońca oddają się medytacji obok piorących i myjących zęby. Zażywa się rytualnych kąpieli, pielgrzymi zanurzeni do pasa w wodzie wznoszą ręce w błagalnych modłach, jogini zastygają w skomplikowanych pozach, a zapaśnicy rozgrzewają się przed walką.

Można tu spotkać ascetów, którzy kilkadziesiąt lat stoją na jednej nodze lub wiszą w niewielkich klatkach. Inni mają długie warkocze lub/i paznokcie. Śpią też na łóżkach z gwożedźmi albo mają kolczyk w każdym możliwym miejscu. 
Chyba najtrudniej zrozumieć sektę aghorich (a może najłatwiej – uważa Paweł). Jej dziwne i makabryczne rytuały polegają na pojawianiu się w miejscach kremacji zwykle z splecionymi włosami i bez ubrania., umazani białym popiołem lub co najwyżej odziani w pogrzebowy całun. W rękach trzymają czaszkę z której jedzą i piją. Swoje ciała pokrywają prochami ze stosów pogrzebowych i medytują, siedząc na zwęglonych zwłokach. Raz w życiu jedzą kawałek ciała zmarłego. Uważają oni, że działanie wbrew przyjętym normom i obalenie wszystkich tabu to właściwa ścieżka do oświecenia. Dlatego też jedzą mięso, piją alkohol i zażywają środki odurzające (Paweł powiedział, że w Polsce jest masa Aghorich). Usiłując odwrócić wszelkie wartości zakorzenione w hinduizmie, robią to, co ortodoksyjni bramini uważają za nieczyste. Wierzą np. że bliski kontakt ze zmarłymi to sposób na życie w świecie rzeczywistym. Stos pogrzebowy nieustannie przypomina, że każdy musi kiedyś umrzeć, a styczność ze śmiercią ułatwia jej zrozumienie.







































































































  

Ganges czyli nektar nieśmiertelności oczyszczający duszę i uwalniający od grzechu od grzechu. Podobno z naukowego punktu widzenia rzeka w przeszłości miała jakąś cudowną moc samooczyszczania się. Sto lat temu mikroby cholery nie miały szans na przetrwanie w tych świętych wodach. Dziś Ganges to jedna z najbardziej zanieczyszczonych rzek na świecie, głownie z powodu toksycznych ścieków z zakładów przemysłowych. Problemem jest także przestarzała, kanalizacja i trudny do wykorzenienia zwyczaj wrzucania śmieci oraz zwłok do wody. Szacuje się że każdego roku do Gangesu trafia 45000 nie skremowanych zwłok. Z Pawłem powiedział: "to rzeczywiście cud, że tyle tysięcy ludzi (nawet odważna turystka na zdjęciu powyżej) każdego dnia dokonuje w toksycznej wodzie rytualnych kąpieli bez uszczerbku na zdrowiu."



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz