sobota, 24 stycznia 2015

Tajlandia: Ko Phangan, Ko Phi Phi, Phuket

  

Tajlandia Wyspy

Wyspa 1
Ko Phangan


Z Bangkoku metro, pociąg, autobus i łódź. No jeszcze tylko skuterem do hotelu Best View i byliśmy na miejscu. Jako kartę przetargową przekonywano nas, że "dobra cena hotelu w związku z Full Moon Party" i "nie drogi dojazd na Full Moon Party", ale i spokój od szaleństwa setek ludzi w czasie "FULL MOON PARTY!"...
Tak dowiedzieliśmy się, że odbywać się będzie FULL MOON PARTY! Oczekiwana i legendarna impreza. W związku z full moon party wszyscy o tym mówili. Właściciele hoteli, restauratorzy, taksówkarze, a nawet instruktor Tajskiego Boksu. Można też było zobaczyć przygotowania barów. Trzy dni przed imprezą polerowano bary, ciężarówki dowoziły alkohol i lód w ilościach jakby to miały być roczne zapasy przed kataklizmem.

W samej imprezie nieprawdopodobne jest podekscytowanie wszystkich dookoła oraz panujący standard ubioru, czyli im kolorowej tym lepiej. W tym roku królowało też malowanie ciała farbami ultrafioletowymi, więc było kolorowo, głośno, tanecznie. Paweł na jednym ramieniu miał flagę polski, a na drugim flagę polski tylko jeszcze dorysował sobie zielony pasek na górze...

Jeśli ktoś chce zobaczyć jak wygląda Full Moon Party zapraszamy do linku, bo my na imprezę aparatu nie wzięliśmy ;)


Pozostała cześć pobytu to zwiedzanie wyspy na skuterze, na słoniach, graliśmy sobie w bilard, wbijaliśmy gwoździe, staraliśmy się polubić tajlandzkie jedzenie po Indonezji i odwiedziliśmy trening tajskiego boksu, w którym jedynie ja mogłem wziąć udział, a Paweł z racji kontuzji mógł się tylko przyglądać.

Tajski boks tak nam się spodobał, że wybraliśmy się na galę, która odbywała się na wyspie. Popatrzcie sami:







Wyspa 2
Ko Phi Phi

Pobyt na tej wyspie to pływanie pierwszego dnia kajakiem. Dzięki temu udało nam się dotrzeć na Monkey Beach oraz na plażę niczym z filmu "The Beach". Na tą zatokę z filmu też dotarliśmy, bo Paweł wykupił całodniowy rejs po okolicznych wyspach. Więc zwiedzaliśmy piękne zakątki, i... A!!! zapomniałem powiedzieć. Paweł już mógł pływać! Wiec pływaliśmy, nurkowaliśmy i uprawialiśmy snorkeling z rybkami. Choć Paweł to jednak chodzące nieszczęście, bo jak wpłyną w ławicę małych rybek to jedna ugryzła go w... sutka. Do krwi!

W związku z kontuzją sutka Paweł powiedział, że idziemy na tajski masaż. No więc poszliśmy. Chociaż propozycja do-sprzedaży: "happy ending massage?" lekko nas zaskoczyła...

Wyspa 3
Phuket

Tu nam się nie podobało. Dużo ruskich. Sprzedawcy zagadują Pawła po rosyjsku co go wyjątkowo denerwuje. A w menu w restauracjach czy na szyldach pojawia się język tajski i... rosyjski. Paweł tylko skwitował: "Ci biedni Tajowie nie zdają sobie sprawy, że jeszcze chwila i Putin przyłączy Phuket do Rosji, bo powie: skoro ceny są po rosyjsku to znaczy, że to Rosja..."



























Obchody urodzin króla

































































































































































































































Hotel z filmu "The Beach"












30zł...



Mandat za złe parkowanie skutera. Po negocjacjach 30zł.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz