"Starsze niż historia, starsze
niż tradycja, starsze nawet niż legenda – zdaje się dwakroć
starsze niż wszystkie one razem wzięte". Mark Twain
Jedno z najstarszych miast świata.
Jedno z najświętszych miejsc świata. Jedno z najbardziej
surrealistycznych miejsc świata. Święto tu nigdy się nie kończy,
tak jakby ludzie nigdy nie chcieli zejść na ziemię. Waranasi.
Miasto 2 tysięcy świątyń. Od
niepamiętnych czasów przybywają tu pielgrzymi. Przybywają tu zmyć
wszelkie grzech, wyzwolić się od łańcucha wcieleń. To miejsce
gdzie śmiertelnicy mogą przejść na stronę boską, a bóstwa
schodzą na ziemię by zaznać kąpieli. Jednym z najsłynniejszych
pielgrzymów był Budda (500 p.n.e.). Drugim najprawdopodobniej
będzie Długopis (2014 n.e).
Waranasi najlepiej zobaczyć po
zachodzie słońca kiedy ghaty mienią się palącymi się stosami. Wyjątkowym doświadczeniem jest też odbyć 2,5 godziny rejs łodzią
o wcześnie rano. My zdecydowaliśmy się na oba rozwiązania.
Wieczorem młodzi bramini przy
dźwiękach bębnów spełniają prastare obrzędy. Mieliśmy
możliwość zobaczenia "Atati". Kapłani przy ghacie
Dasaswamedh odprawili fascynujący modlitewny rytuał z kadzidłami
i paleniem ognia ofiarnego. W tle na świętych wodach Gangesu
unosiły się zapalone świeczki pielgrzymów.
Dalej doszliśmy do ghatów gdzie całą
dobę płoną stosy pogrzebowe. Co zrozumiałe w czasie ceremonii nie można robić zdjęć, a sam udział zostaje długo w pamięci. Tutejsi nietykalni Domowie dotykają ciał i zajmują się kremacją. Legenda głosi, że dawno, dawno temu jeden z Domów znalazł kolczyk żony boga Świy i go nie oddał. Ten jak się tylko dowiedział to zepchnął ich na sam dół drabiny społecznej. "Ehhh Kobiety" - westchnął tylko Paweł. Choć król Domów ma władzę na tyle podężną, że może odmówić pochówku prezydentowi Indii. Dziennie odbywa się nawet 200-300 pogrzebów. Przed
spaleniem zanurza się zmarłego w świętych wodach Gangesu.
Następnie zawinięte zwłoki w całun układane są na drewnianym
stosie, przykrywane kolejnymi kawałkami drewna (od tańszego po
droższe, pachnące sandałowe w zależności od zamożności rodziny) i
pokrywane łatwopalną substancją oraz kadzidłem w proszku.
Następnie któryś z męskich krewnych, zazwyczaj najstarszy syn (kobiety nie biorą udziału w kremacji) podpala stos. Podpala stos od ognia przy, którym dane nam było obserwować ceremonię. Podobno pilnowany przez Domów pali się tu nieprzerwanie od 3000 lat. W tle kapłani
nucili modlitewne wersety uderzając rytmicznie w gongi, zdezorientowane święte krowy grzebały w śmieciach, a chłopiec puszczał latawca.
Po nie zapomnianych wrażeniach dnia
poprzedniego skoro świt wybraliśmy się na rejs po Gangesie. Dzięki
temu przyjrzeliśmy się z bliska jak w rzece wykonuje się prastare
obrzędy witając pierwsze promienie słońca. Kapłani wpatrzeni
wprost w wschód słońca oddają się medytacji obok piorących i
myjących zęby. Zażywa się rytualnych kąpieli, pielgrzymi
zanurzeni do pasa w wodzie wznoszą ręce w błagalnych modłach,
jogini zastygają w skomplikowanych pozach, a zapaśnicy rozgrzewają
się przed walką.
Można tu spotkać ascetów, którzy kilkadziesiąt lat stoją na jednej nodze lub wiszą w niewielkich klatkach. Inni mają długie warkocze lub/i paznokcie. Śpią też na łóżkach z gwożedźmi albo mają kolczyk w każdym możliwym miejscu.
Chyba najtrudniej zrozumieć sektę
aghorich (a może najłatwiej – uważa Paweł). Jej dziwne i
makabryczne rytuały polegają na pojawianiu
się w miejscach kremacji zwykle z splecionymi włosami i bez
ubrania., umazani białym popiołem lub co najwyżej odziani w
pogrzebowy całun. W rękach trzymają czaszkę z której jedzą i
piją. Swoje ciała pokrywają prochami ze stosów pogrzebowych i
medytują, siedząc na zwęglonych zwłokach. Raz w życiu jedzą
kawałek ciała zmarłego. Uważają oni, że działanie wbrew
przyjętym normom i obalenie wszystkich tabu to właściwa ścieżka
do oświecenia. Dlatego też jedzą mięso, piją alkohol i zażywają
środki odurzające (Paweł powiedział, że w Polsce jest masa
Aghorich). Usiłując odwrócić wszelkie wartości zakorzenione w
hinduizmie, robią to, co ortodoksyjni bramini uważają za
nieczyste. Wierzą np. że bliski kontakt ze zmarłymi to sposób na
życie w świecie rzeczywistym. Stos pogrzebowy nieustannie
przypomina, że każdy musi kiedyś umrzeć, a styczność ze
śmiercią ułatwia jej zrozumienie.
Ganges czyli nektar nieśmiertelności
oczyszczający duszę i uwalniający od grzechu od grzechu. Podobno z
naukowego punktu widzenia rzeka w przeszłości miała jakąś
cudowną moc samooczyszczania się. Sto lat temu mikroby cholery nie
miały szans na przetrwanie w tych świętych wodach. Dziś Ganges to
jedna z najbardziej zanieczyszczonych rzek na świecie, głownie z
powodu toksycznych ścieków z zakładów przemysłowych. Problemem
jest także przestarzała, kanalizacja i trudny do wykorzenienia
zwyczaj wrzucania śmieci oraz zwłok do wody. Szacuje się że
każdego roku do Gangesu trafia 45000 nie skremowanych zwłok. Z
Pawłem powiedział: "to rzeczywiście cud, że tyle tysięcy
ludzi (nawet odważna turystka na zdjęciu powyżej) każdego dnia
dokonuje w toksycznej wodzie rytualnych kąpieli bez uszczerbku na
zdrowiu."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz