Po jedenastu latach ciągłej pracy zawodowej przerywanej niespektakularnymi urlopami. Po doświadczeniu w prowadzeniu własnej działalności gospodarczej, a przede wszystkim po dziewięciu latach pracy w korporacji. Zadowolony z pensji, szefa, podwładnych, organizacji, zadań, prywatnej opieki medycznej oraz karty multisport. Paweł postanowił... rzucić pracę i ruszyć w podróż. Ja jestem długopisem, którym podpisał wypowiedzenie.
niedziela, 12 października 2014
sobota, 11 października 2014
czwartek, 9 października 2014
wtorek, 7 października 2014
środa, 1 października 2014
Indie: Mumbai 3
Pociąg
na Goa mieliśmy o godzinie 16:55 więc po wymeldowanie z hotelu nie
było wystarczająco czasu, żeby dużo zwiedzać. Zobaczyliśmy
najważniejszy dworzec w Mumbaju, który był blisko nas (niestety
nie z niego ruszaliśmy dalej), ale celem dnia było wymienić
walutę, zjeść i znaleźć WiFi. Wydawało się, że dobrym miejscem
będzie spróbowanie tutejszego Burgera w McDonaldzie. Burger okazał
się beznadziejny, WiFi nie działało, a toalety w restauracji nie
było. Znajdowała się tylko po wyjściu do Galerii. Galerii znaczy
dwóch sklepów z t-shirtami i toalety. W toalecie była dość
komiczna sytuacja. Paweł wchodzi i widzi obskurną toaletę, a w
niej wąski korytarz i 5 pisuarów. Pierwsze 4 były zajęte i
ostatni wolny, więc Paweł do niego podszedł. 4 Hindusów rozmawia
ze sobą w ogromnym smrodzie jaki tam panował, natomiast z piątego
zaczeły dochodzić na całe pomieszczenie odgłosy walki żeby nie
zwymiotować: "Błeeeeeeee!", "Yyyyyyyyyy",
"Błeeeeeeeeeee!!!!"
Subskrybuj:
Posty (Atom)